piątek, 12 sierpnia 2011

Aleksander Alechin: Nottingham (Epilog)


The Nottingham International Chess Tournament, 1936 

Turniej w Nottingham, jako szachowe wydarzenie nadzwyczajnej ważności, zostanie u wszystkich w pamięci na długo. Od czasu Kongresu w Hastings z 1895 roku jeszcze ani jednemu turniejowi nie udało się zebrać wszystkich najsilniejszych szachistów świata. Na turniej w Nottingham przyjęli zaproszenie aktualny mistrz świata, trzej byli mistrzowie oraz najświetniejsi przedstawiciele młodego i starego pokolenia.
Na ile to przedsięwzięcie szachowej sztuki zwróciło na siebie ogólną uwagę? Można to współzawodnictwo rozpatrywać jako sukces szachowej sztuki? Czy posłuży ono dla jej rozwoju i popularyzacji? Mam swoją osobistą opinię, że na wszystkie te pytania można odpowiedzieć twierdząco, i spróbuję to uzasadnić.
Przede wszystkim spróbujmy rozpatrzyć turniej z czysto sportowego punktu widzenia. Podstawowe, co interesowało świat szachowy w Nottingham, to: 1) gra Euwe jako nowego mistrza świata, 2) aktualna forma byłych mistrzów świata, i 3) rezultaty przedstawicieli młodego pokolenia.
Rezultat Euwe nie może zadowalać jego samego, a także jego licznych zwolenników. W chwili, gdy piszę te strofy, ma on ledwie szansę na co najwyżej trzecie miejsce. Dla każdego innego szachisty taki rezultat uważany byłby niewątpliwie za doskonałe osiągnięcie, ale dla nowego mistrza świata - to pewien zawód.
Z drugiej strony, jednak, nie należy zapominać, jak trudne jest tak ze sportowego, jak i psychologicznego punktu widzenia pierwsze wystąpienie mistrza świata po zdobyciu tego tytułu. On nie tylko czuje, że wszystkie oczy są zwrócone w jego stronę! Szachiści całego świata żywo osądzają i analizują każdy jego ruch. Szczególnie śledzą go konkurenci, których cześć wymaga grać na wygraną z tym, który aktualnie uważany jest za niezwyciężonego. Całkowity sukces w tym położeniu osiąga się nadzwyczaj rzadko. Wyjątkiem był triumf Capablanki w Londynie w 1922 roku i moje zwycięstwo w San Remo w 1930 roku. Doktor Euwe może pocieszać się, że jego poprzednicy w takiej sytuacji rzadko osiągali dobre rezultaty. Steinitz nigdy nie był błyskotliwym graczem turniejowym, chociaż znacząco przewyższał wszystkich w walce meczowej. Lasker zaś przy pierwszym występie w charakterze mistrza świata w 1895 roku zmuszony był zadowolić się trzecim miejscem. Niezbędne jest także wzięcie pod uwagę, że po męczącej walce o tytuł mistrza świata (październik - grudzień 1935 roku) Euwe winien był całkowicie poświęcić się swej podstawowej pracy - działalności pedagogicznej i dlatego był pozbawiony możliwości prawidłowego treningu przed Nottingham. W każdym przypadku przedwczesne jest dawanie oceny mistrzowi świata jako graczowi turniejowemu, - trzeba czekać na dalsze szachowe wydarzenia.
Gra ex-championów pozwala dokonać bardziej określonych spostrzeżeń. Rezultat Capablanki potwierdza ogólne mniemanie, jakie powstało po jego ostatnim zwycięstwie w Moskwie. Po pewnym okresie letargu Kubańczyk znów odzyskał swą dawną formę. Po bardzo nierównym starcie (co mu, prawda, zdarzało się i w lepszych czasach) drugą połowę turnieju grał z ogromną energią, szczególnie przeciw słabszym przeciwnikom.
Uważam za prawie niemożliwe dla siebie krytykowanie Laskera - tak wielki jest mój zachwyt nim jako osobowością, artystą i pisarzem szachowym. Mogę tylko zauważyć, że przy swoich 67 latach Lasker dzięki swej młodej energii, woli zwycięstwa i niewiarygodnie głębokiemu traktowaniu zagadnienia szachowej walki pozostaje tymże Laskerem, jeśli nie jako gracz turniejowy, to jako szachowy myśliciel. Lasker winien być przykładem dla wszystkich szachistów tak obecnego, jak i przyszłych pokoleń.
Nie mogę uchylić się od oceny własnych rezultatów. Muszę przyznać się, że mocno nie jestem zadowolony ze swej gry w Nottigham, głównie z powodu osiągnięć sportowych. Straciłem w pierwszej połowie turnieju co najmniej półtora punktu tym, że odrzuciłem remis z Reszewsky'm, nie wykorzystałem lepszej pozycji przeciw Capablance i nie doprowadziłem do zwycięstwa czysto wygranej partii z Taylor'em. W ogóle grałem bez dostatecznej woli zwycięstwa. Za to w końcu turnieju odczułem zadowolenie z tego, że zagrałem kilka dobrych partii, i szczególnie tym, że wywalczyłem zwycięstwo z idącym bez porażek Euwe.
Z Nottingham, prawda, wiązałem większe nadzieje. Ale w tym przypadku ze mną powtórzyło się to, co i z innymi mistrzami świata. Po porażce (a tym bardziej moja porażka z Euwe w zeszłym roku była zupełnie nieoczekiwana) musi minąć pewien czas dla tego, żeby znów osiągnąć swą siłę gry, otrząsnąć się po otrzymanym ciosie. Tak zdarzyło się z Laskerem po jego meczu w Hawanie w 1921 roku, tak zaszło z Capablanką, któremu było potrzeba siedem czy osiem lat, żeby odzyskać swą dawną formę. Przyszłość pokaże, czy jestem zdolny powrócić do swej formy z lat 1929-1932 i czy uda się mi osiągnąć sukces w meczu-rewanżu o mistrzostwo świata w październiku 1937 roku.
Olśniewający sukces najbardziej wyróżniającego się z młodych szachistów - Botwinnika, mistrza Związku Radzieckiego, - nie wydał się nieoczekiwanym, ponieważ pokazał się on już w dwóch wielkich turniejach w Moskwie w latach 1935-1936. Jego sukces w Nottingham potwierdza, że jest on najprawdopodobniejszym kandydatem do tytułu mistrza świata. Osobiście uważam, że ma wszelkie szanse, żeby zostać mistrzem świata w najbliższych latach. Oprócz ogromnego talentu posiada wszystkie sportowe wartości, jakie są potrzebne do zwycięstwa, - odwagę, wytrzymałość, subtelne wyczucie pozycji i, w końcu, młodość.
W porównaniu z silną i prawidłową grą radzieckiego mistrza inni młodzi arcymistrzowie wywołują znacznie mniejsze wrażenie. Fine, Reshewsky okazują się, bez jakiegokolwiek wątpienia, wyłącznie technikami, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę ich wiek. Jednak mam takie odczucie (można mnie za to nazwać staromodnym), że w ich grze jest zbyt wiele komercji a niedostaje sztuki.
Rezultaty Flohr'a nie odpowiadają jego możliwościom. Jestem głęboko przekonany, że ta względna nieudana winna być oceniona jako wynik przemęczenia - zbyt dużo grał w turniejach w ostatnich latach - i po kilku miesiącach odpoczynku, niewątpliwie, znów osiągnie sukcesy.
Angielscy mistrzowie w międzynarodowych turniejach wątpliwe czy mogą liczyć na sukces, ponieważ nie przygotowują się właściwie do nich, jak to robi większość zagranicznych mistrzów, i dlatego nie posiadają współczesnej wiedzy teoretycznej. Mimo wszystko udało im się zagrać kilka dobrych partii, szczególnie chcę zauważyć partie Taylora i Alexandra przeciw Tartakowerowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz