III. Wartość bierek
Doszliśmy do miejsca, gdzie warto pomówić o wartości bierek. Nie można określić ich absolutnej siły, co łatwo dostrzec na przykładzie pionka, promowanego na hetmana po osiągnięciu ostatniego rzędu. Siła bierek szachowych może być więc oceniona tylko jako względna. Uznawszy za jedność siłę pionka, można powiedzieć, że goniec i skoczek równe są trzem-czterem pionkom. Wieża jest równa gońcowi lub skoczkowi z jednym-dwoma pionkami. Hetman równy jest mniej więcej dwom wieżom, chociaż te ostatnie, ogólnie rzecz biorąc, w końcówce są silniejsze. Wieża i lekka figura (to jest goniec lub skoczek) prawie zawsze ustępują siłą hetmanowi. Dwa gońce i skoczek, lub dwa skoczki i goniec, z zasady okazują się silniejsze od nieprzyjacielskiego hetmana.
Chociaż skoczka uważa się za równie silnego jak goniec, ten ostatni w większości przypadków okazuje się w pojedynku trochę silniejszy. Podobnie dwa gońce, ogólnie mówiąc, są silniejsze od dwóch skoczków.
Zwykle słabsi szachiści przedkładają skoczka nad gońca; czym szachista słabszy, tym wyraźniej jest to widoczne. Przeciwnie, wśród mistrzów obserwuje się jawne przywiązanie do gońca. Bez wątpienia, goniec w większości przypadków przewyższa skoczka, ale dla uniknięcia przecenienia i zamieszania będziemy szacowali te figury w przybliżeniu równymi.
Teraz przejdziemy do ogólniejszych pojęć. Jak wiemy partia szachowa dzieli się na trzy stadia: debiut, grę środkową i końcówkę.
Debiut - to takie stadium partii szachowej, w jakiej dokonuje się rozwój figur na pozycje, skąd mogą szybko i efektywnie napadać.
Gra środkowa - to część partii, w jakiej dąży się skoordynowanym działaniem wszystkich bierek do szybkiego zwycięstwa, albo przynajmniej do osiągnięcia decydującej przewagi.
Końcówka - stadium partii, gdzie realizuje się przewagę osiągniętą w grze środkowej.
Ponieważ poważny błąd w partii między silnymi graczami prowadzi do szybkiej porażki, partie, gdzie takie błędy zdarzają się, zwykle bywają krótkie. Ale dobrze grana partia kończy się normalnie w końcówce, i dlatego uważam za logiczne zaczynać od uczenia końcówki, a nie debiutu. Ale uczenie tylko końcówki może znudzić, nieźle jest przeplatać naukę z grą, żeby używać czasu różnorodniej. Ta metoda, najpewniej, daje optymalne rezultaty.
Wielu wielbicieli, oczywiście, uważa szachy wyłącznie za sposób spędzenia czasu i nie interesuje ich podwyższenie poziomu swej gry. Dla nich jakakolwiek nauka będzie zbyteczna. Jednocześnie sądzę, że znaczna większość grających chce postąpić w szachach, i sprawia im przyjemność śledzić swe sukcesy.
Wspominam przypadek z jednym z moich przyjaciół, dość słabym szachistą, który często spędzał wieczory w klubie szachowym. Niektórzy spośród jego partnerów, regularnie go zwyciężali, i to, oczywiście, zawsze boleśnie raniło jego dumę. Kiedyś ten mój przyjaciel przyszedł mnie odwiedzić, opowiedział o swych troskach i poprosił o cenną radę. Powiedziałem, że powinien poważnie zająć się szachami, ale on odpowiedział: "Dobrze, spróbuję. Ale jednak powiedzcie mi, co robić, jeśli on gra tak i tak", - i pokazał mi ulubiony debiut swego partnera, podkreślając najnieprzyjemniejsze szczegóły. Pokazałem mu jak uniknąć tych trudności, i dałem pewne wiadomości z ogólnej teorii. Po paru dniach spotkałem go znowu - to był całkiem inny człowiek! Ledwo zobaczywszy mnie, zawołał: "Posłuchałem waszej rady, i rezultaty są zdumiewające! Wczoraj wygrałem dwie partie z tym panem, sprawiającym mi tyle zmartwień".
Ta historyjka - jeszcze jeden dowód na to, że parę ogólnych reguł jest dla większości szachistów pożyteczniejszych, niż bóg wie ile wariantów teoretycznych. Doskonalenie techniczne jest celem tylko dla tych, którzy chcą stać się wykwalifikowanymi szachistami.
Często pytają mnie co jest lepsze - napaść czy obrona. moja odpowiedź jest zawsze jedna i ta sama: to zależy głównie od temperamentu. Grać należy w takim stylu, jaki wam odpowiada. Ale ogólna teoria pokazuje, że najwłaściwsza jest taka odpowiedź:
Inicjatywa - to przewaga, i władający nią winien dążyć do jej utrzymania. Można ją oddać tylko przymuszonym albo w zamian za przewagę materialną, dostateczną do tego, żeby przesądzić wynik partii w końcówce.
Uważam także, że dla pragnących poprawić swą grę korzystnie jest niekiedy ryzykować, podejmując obosieczne kombinacje lub ofiarę figury za jednego-dwa pionki z celem otrzymania ataku.
Niech nawet doprowadzi to do przegrania partii. Ale uzyskacie niezbędne doświadczenie, jakie pozwoli prawidłowo rozstrzygać o problemach ataku i obrony. Takie doświadczenie i wiedza nabyta przez nie będą bardzo cenne.
Trzeba nauczyć się nie rozpaczać przy porażce, wtedy gra dostarczy wam więcej radości. I, jak już podkreślałem, na przegranych partiach można nauczyć się dużo więcej, niż na wygranych.
Kiedy zacząłem mówić o umiejętności kulturalnego przegrywania, opowiem o zabawnym przypadku, jakiego świadkiem stałem się niedawno. Mój przyjaciel był niezłym szachistą i miłym człowiekiem, ale gadatliwym i nerwowym. tego wieczoru jego partnerem był opanowany szachista, który w czasie gry nie wypowiadał ani słowa. Grali mniej więcej równo, ale w tych warunkach mój pryjaciel denerwował się bardziej niż zwykle i gadał bez przerwy. przegrawszy trzy partie z rzędu, mój przyjaciel wstał i powiedział do swojego przeciwnika z naganą: "Z wami więcej grać nie mogę. Działacie mi na nerwy. Wygrać trzy partie i nie powiedzieć ani słowa!"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz