niedziela, 31 lipca 2011

Ostatnie lekcje szachowe Capablanki (IX)

IX. Mistrz końcówek


Nikt z wielkich szachistów nie był na tyle niepojętym dla przeważającej większości amatorów a nawet mistrzów, jak Emanuel Lasker. O Laskerze często mówili, że jego styl jest nudny, że nie jest zdolny grać błyskotliwie i że jego zwycięstwa osiągnięte są głównie dzięki nienagannej grze końcowej i błędom jego przeciwników. To, że był wielkim mistrzem końcówek, - nieprzesadzona ocena; w istocie - nie znałem wybitniejszego mistrza. Ale był także najprzenikliwszym i najpomysłowszym ze wszystkich, z którymi byłem zaznajomiony.
Niegdyś, po moim zwycięstwie w meczu o mistrzostwo świata, mój dobry przyjaciel Walter Penn Shipley z Filadelfii napisał do mnie: "Pan i Lasker, o ile mi wiadomo, to jedyni szachiści, którzy mogą tworzyć kombinacje z niczego!"
Jeśli uwzględnić, że Shipley w ciągu wielu lat był jednym z najsilniejszych amatorów Stanów Zjednoczonych i dobrze znał Steinitz'a i Pillsbury'ego, to ta ocena dużo nam mówi o stylu Laskera. Shipley, podtrzymujący przyjacielskie stosunki z Laskerem przez kilka dziesięcioleci, był sędzią pierwszego meczu o mistrzostwo świata Steinitz - Lasker.
Przed tym meczem, jak mi raz opowiedział Shipley, Lasker bardzo uważnie uczył się debiutów, szczególnie wariantów, jakie lubił Steinitz. To obala stwierdzenia obecnych komentatorów, jakoby Lasker nigdy nie zwracał uwagi na debiut. W rzeczywistości Lasker doskonale znał debiuty, ale był otwartym oponentem wielu postulatów uznanej teorii. Znał to, co uważał za potrzebne, ale jego zasady często nie pokrywały się z zasadami innych mistrzów.
Lasker nigdy nie unikał komplikacji w grze środkowej - świadectwo wiary w swoje własne możliwości kombinacyjne i zdolność precyzyjnej oceny dowolnej zadanej pozycji. Te właściwości szczególnie przekonywująco przejawiły się w jego meczach.
Nawet niedługo przed śmiercią Laskera, w czasie turnieju w Nottingham, kiedy miał 68 lat, zwracała na siebie uwagę jego zdolność szybkiej oceny wydarzeń na szachownicy. W związku z tym wspominam takie zdarzenie. Dopiero co wygrałem ważną partię i wracałem do hotelu. W czasie partii mój przeciwnik miał doskonałą pozycję. W pewnym momencie zobaczył możliwość wygrania jakości, co też zrobił. Ale partię przegrał. Niektórzy z obecnych przy tym największych szachistów świata zaczęli wtedy analizować partię. Wszyscy oni zaczynali swoje analizy od tej pozycji, gdzie mój przeciwnik wygrał jakość, sądząc, że do tej pory grał on prawidłowo i popełnił błąd gdzieś później. Lasker podszedł do szachownicy już po tym, jak na analizy poszło niemało czasu. Pokazali mu jak przebiegała partia, i kiedy demonstracja doszła do momentu, gdzie mój przeciwnik wygrał jakość, Lasker przerwał obecnym, powiedziawszy: "Nie, nie, ten ruch nie może być dobrym!" Stary mistrz od razu zobaczył to, czego nie udało się zrozumieć innym - wygranie jakości było błędem, nie tylko tracącym przewagę, ale i skutkującym porażką. Lasker ukazał, że to nie mój przeciwnik, a ja sam przeprowadziłem kombinację. Po kilku godzinach, spotkawszy się ze mna w hotelu, Lasker powiedział: "Z pewnością ucieszył się pan, kiedy pański partner połknął przynętę! - I dodał: - Ci mistrzowie nie są wcale tacy silni, jak wielu myśli."
Czytelnik przekona się, że jego gra w końcówkach znacznie polepszy się, jeśli będzie trzymać się następujących prostych, ale cennych reguł:
1. Czas ma w końcówce decydująco wielkie znaczenie. Los partii często przesądza się ofiarą, dającą możność promocji pionka w hetmana, lub tą okolicznością, że nasz pionek zamienia się w hetmana na jedno posunięcie wcześniej od nieprzyjacielskiego.
2. Dwa gońce są silniejsze od dwóch skoczków.
3. Goniec, zazwyczaj, jest silniejszy od skoczka.
4. Wieża i goniec zazwyczaj są silniejsze od wieży i skoczka.
5. Hetman i skoczek są silniejsze od hetmana i gońca.
6. Pionki są silniejsze, gdy stoją obok siebie.
7. Jeśli przeciwnik ma gońca, zazwyczaj najwłaściwiej jest stawić pionki na pola tego koloru, po jakim porusza się goniec. Mając gońca należy stawiać pionki na pola przeciwnego koloru, nie zwracając uwagi na obecność gońca przeciwnika.
8. Król, będąc w debiucie i grze środkowej tylko obiektem do ochrony, w końcówce często staje się atakującą figurą. Agresywny król często przynosi zwycięstwo swojej armii.
9. W końcówce bez hetmanów, z małą ilością figur, król winien zdążać do centrum. W końcówkach pionkowych tę regułę należy stosować bezwzględnie.
Reguł tych nie należy uważać za absolutne, ale za prawdziwe w 90 procentach przypadków zdarzających się w grze. Jeszcze raz podkreślam ważność tych reguł, ponieważ ciągle miałem możliwość oglądać przynoszone przez nie korzyści. Wiele lat wstecz, kiedy sformułowałem je po rza pierwszy, jeden przyjaciel (między innymi, silny szachista) napisał do mnie: " Stosowanie się do tych reguł przyniesie młodym szachistom nieocenioną korzyść. Szkoda, że nie posiadałem tej wiedzy, zaczynając grać w szachy!"
W ostatnich dwudziestu latach amatorzy często zadawali mi pytanie, czy reguły te znali mistrzowie z przeszłości. Zawsze czułem w duszy, że niektóre z tych reguł, chociaż nie wszystkie, były sformułowane wcześniej. Dr Lasker, niewątpliwie, rozumiał je lepiej od wszystkich. Wielu innych uczyło się na doświadczeniach, nie rozważając, jak przedstawić te reguły w najwłaściwszej formie. Dlatego pojawili się tacy wspaniali mistrzowie końcówek, jak Maroczy, Rubinstein, dr Bernstein, dr Tarrasch, Teichmann i Schlechter. Gra Maroczy'ego w końcówkach hetmańskich przeszła do legendy. Rubinstein i dr Tarrasch głęboko przestudiowali końcówki wieżowe i grali je po mistrzowsku. Trzeba wiedzieć, że Tarrasch, Maroczy, Schlechter i Rubinsten w czasie panowania Laskera przez długi czas byli pretendentami do tytułu mistrza świata; tylko pierwszorzędni mistrzowie techniki końcówek mogą przez długi czas utrzymywać się w takiej roli.
Nikt z tych szachistów (oprócz Tarrascha, który ułożył kilka etiud na temat końcówek wieżowych) nie napisał podręcznika o końcówkach. Bardzo żal - przecież mogli wspaniale podołać temu zadaniu. Z współczesnych mistrzów tylko Euwe i Fine pomogli zwiększyć naszą wiedzę w tej bardzo ważnej dziedzinie szachów. Istnieje także wspaniała praca o końcówkach napisana przez Rabinowicza, ale, na nieszczęście, istnieje tylko w języku rosyjskim. W istocie, trzeba napisać trzy oddzielne książki: o końcówkach wieżowych, o końcówkach hetmańskich i o końcówkach lekkofigurowych. Żeby napisać taką pracę, wcale nie trzeba należeć do najwybitniejszych szachistów, jacy istnieją. Dowolny, dostatecznie silny mistrz bardzo zobowiązałby świat szachowy, napisawszy jedną z tych tak niezbędnych książek.
Do tej pory mowa była o pracach, w jakich usystematyzowane byłyby zwykłe końcówki spotykane w grze. Ale jest mnóstwo zbiorów kompozycji końcówek, przy czym niektóre z nich są dziełem całego życia kompozytorów. Takie są, na przykład, zbiory Rincka czy Troickiego. Wszystkie takie prace mają określoną, chociaż i ograniczoną wartość. Zbiór Troickiego wydany w Rosji w 1934 roku zawiera perły końcówek, skomponowane przez niego w ciągu czterdziestu lat. Troicki - doskonały szachista i artysta o wysublimowanym smaku, i jego zbiór jest, prawdopodobnie, najpiękniejszy ze wszystkich. Przez pewien czas w sprzedaży był jego angielski przekład. Przedstawiam tutaj, żeby ucieszyć czytelników, jedną z jego najbardziej zachwycających etiud.
Takie końcówki mają bardzo dużą cenność nie tylko z powodu pięknych wariantów, ale i dlatego, że w nich często przedstawiane są pozycje, łatwo mogące powstać podczas gry. Według mnie, Troicki nie ma równych sobie wśród twórców etiud końcówek; nikt inny nie stworzył tak wiele i tak silnie zróżnicowanych doskonałych kompozycji. Oto jedna z jego najpiękniejszych etiud, jakiej uroda winna wprowadzić czytelnika w zachwyt.


Nr 35


Pozycja jest w najwyższym stopniu interesująca. Białe mają gońca, skoczka i trzy pionki za hetmana, co przy równych innych okolicznościach powinno wystarczyć dla remisu w ciężkiej walce, gdzie duża przewaga jest po stronie hetmana. Doświadczony szachista, bezsprzecznie, odkryje, że w pozycji na diagramie czarny krół jest w niebezpieczeństwie, ale to jakby równoważy dość odkryta pozycja króla białych, co czyni remis prawdopodobnym rezultatem.
Na uwagę zasługują ruchy: 1. Gc4-f1, 1. Sc3-e4, 1. Sc3-e2 i 1. Gc4:a6. Ostatni z nich wydaje się najlepszym, ponieważ gwarantuje remis. Zrobiłaby go większość szachistów, jeśli nie udałoby się znaleźć jasnej drogi do zwycięstwa. Ale prawidłowa kontynuacja jest inna i zdumiewająco subtelna:
1. Ge2+ Kf5
2. Sd5! ...
Pierwsza niespodzianka.
2. ... H:e6
Jeśli 2. ...He8, to 3. Gd3+ ze zdobyciem hetmana. Jeśli hetman odstąpi na inne pole to 3. e7 szybko doprowadzi do zwycięstwa. Dlatego ruch w tekście - jest najlepszy.
3. Gd3+ Kg4
4. Ge4!   ...
Druga niespodzianka. Białe grożą Se3#, a gońca nie można wziąć z powodu Sf6+.
4. ... Hh6
5. Sf4 ...
Teraz grozi Kg2, Sd3 i Sf2#.
5. ... Hf6
6. Sd3! ...
Ruch istotnie wyjątkowej mocy. Skoczek nie tylko grozi matem z e5 lub f2, ale także broni gońca i chroni przed zaszachowaniem przez hetmana.
6. ... H:d4
7. c6! ...
Tutaj jest sedno. Król i hetman czarnych nie mogą poruszać się.
7. ... a5
8. b5! ...
Ostatnia subtelność: jeśli 8. ba, to 8. ...Hb2+! wymusza remis.
8. ... a4
9. b6 a3
10. bc7 H:e4
11. Sf2+ Kf3
12. S:e4 a2
13. Sd2+
A później Sb3 z wygraną. W istocie znakomita etiuda.
Ta etiuda ilustruje trzy cechy wyróżniające kompozycję etiud: naturalność pozycji, głębię i piękno rozwiązania.
Miłośnicy często mnie pytają, czy pożytecznie jest rozwiązywać zadania. Oczywiście, rozwiązywanie zadań rozwija wyobraźnię, ale pozycja wyjściowa w nich jest prawie zawsze nienaturalna, i w tym jest ich poważny niedostatek. Rozwiązywanie zaś etiud, z mojego punktu widzenia, to zawsze pożyteczny trening, szczególnie etiud, podobnych do rozpatrzonej przez nas. Takimi etiudami nie tylko wzbogacacie swoją wyobraźnię, ale i wchodzicie w te warunki, jakie panują w grze praktycznej.

piątek, 29 lipca 2011

Ostatnie lekcje szachowe Capablanki (X)


X. Jedna partia turniejowa
Oto dobry przykład obrony przeciw partii hiszpańskiej. Partia rozegrana została na turnieju międzynarodowym w Budapeszcie, w 1928 roku.
Partia hiszpańska
A. Steiner - J.R. Capablanka
1. e4 e5
2. Sf3 Sf6
3. Gb5 a6
4. Ga4 d6
5. c3 f5
Zbyt ryzykowne. Lepsze jest 5. ...Gd7, i jeśli 6. d4, to 6. ...g6 z fianchetowaniem czarnopolowego gońca.
6. ef5 ...
To jest silniejsze, niż 6. d4? fe, jak było we wcześniejszej partii z turnieju berlińskiego tegoż roku, gdzie przyjąłem tę obronę przeciw Reti'emu.
6. ... G:f5
7. d4 e4
8. Gg5? ...
Nie najlepsze. Po 8. Sg5! czarne mają trudną grę.
8. ... Ge7
9. Sh4 Ge6
10. G:e7 S:e7
Oczywiste jest, że czarne stoją lepiej, ponieważ biały skoczek na h4 położony jest źle. Jednak najbliższy moment partii powinien wiele przesądzić.
11. Hh5+ g6
Ale nie 11. ...Gf7 z powodu 12. Hg4.
12. Hh6 Sg8!


Nr 36


Pozycja ciekawa w najwyższym stopniu. To odejście już rozwiniętej figury nie wszystkim się spodoba, ale agresywnego hetmana trzeba przepędzić.
Na pozór silne 13. Hg7 czarne zamierzały odeprzeć za pomocą 13. ...H:h4, na przykład: 14. G:c6+ bc 15. H:h8 0-0-0 16. Sa3 e3 17. 0-0-0 e2 18. Wde1 Sf6 19. Hg7 Hf4+ 20. Kb1 Wg8 21. He7 We8 22. Hg7 H:f2 i partii białych nie można obronić.
W tym wariancie jest dużo innych pięknych możliwości, ale analiza pokazuje, że białe nie przypadkiem odrzuciły zabranie wieży.
13. Hf4 Sf6
14. Sd2 0-0
15. 0-0 ...
Po 15. S:e4 Sh5 16. Hg5 Wf4! białe tracą figurę.
15. ... d5
16. Hg5 Sh5!
Już widać, że czarne zamierzają wykorzystać złe położenie nieprzyjacielskiego skoczka na h4. Białe zmuszone są zagrać g2-g3, stwarzając poważne słabości na f3 i h3, ponieważ skoczek nie ma pola do ucieczki.
17. H:d8 S:d8
18. g3 ...
Groziło g6-g5.
18. ... Gh3
19. Sg2 Se6
Nr 37


Teraz można ocenić rezultaty osiągnięte przez czarne. Grozi Sg5. Jeśli Wae1, to wieża f1 i skoczek g2 utracą manewrowość, jeśli Wfe1, to czarne zdwoją wieże na linii f i zdobędą pionka f2.
20. Gb3 c6
21 Gd1 Wae8
Czarne dochodzą do wniosku, że przeciwnik wcześniej czy później zagra f2-f4, żeby zdobyć pewną swobodę dla swoich figur. W tym przypadku czarny pionek "e" stanie się silnym swobodnym.
Należy zauważyć, że ze strategicznego punktu widzenia pionki białych położone są dobrze - prawie wszystkie stoją na czarnych polach i nie przeszkadzają ruchowi swojego białopolowego gońca. Jednak po wymianie w najbliższym posunięciu ta korzyść będzie stracona, gdyż czarny goniec stanie się gospodarzem osłabionych białych pól.
22. G:h5 gh5
23. f4 h4
Z podwójnym celem - osłabić położenie białych na skrzydle królewskim i poprawić swoją własną strukturę pionków.
24. Wfe1 hg3
25. hg3 G:g2
Wymuszone rozstanie z własnym gońcem - inaczej biały skoczek zająłby bardzo silną blokującą pozycję na e3.
26. K:g2 We7
27. Sf1 Weg7!
28. Kh1 h5
Z grożbą wygrania co najmniej pionka po h5-h4. Białe są bliskie przegranej, więc następujące genialne kontruderzenie - nie jest niczym więcej jak rozpaczliwą demonstrancją.
29. c4!? S:d4
30. Wed1 Sf3
31. cd5 ...
Nr 38


31. ...h4
Liczni komentatorzy sądzą, że winienem był zagrać 31. ...W:f4. Ale jest to błędna ocena. Oczywiste, że ruch 31. ...W:f4 jest wygodny i, najprawdopodobniej prowadzi do wygranej, ale wątpliwe czy jest on tak przekonywujący, jak spokojny ruch w tekście. Należy zauważyć, że początkujący szachiści często mają pokrętne wyobrażenie o ofiarach. Takie ruchy są wspaniałe, jeśli są najsilniejsze ze wszystkich możliwych, ale zupełnie nie są wspaniałe, jeśli jest sposób zagrać silniej. Mistrz, jeśli tylko jest prawdziwym artystą, szuka istoty, a nie fajerwerku, mającego za główny cel sprowadzić przeciwnika z dobrej drogi.
Rzeczywiście, grając 29. ...S:d4 zamierzałem kontynuować 31. ...W:f4!? Ale kiedy ta możliwość rzeczywiście się nadarzyła, analiza ukazała, że spokojniejsze 21. ...h4 szybciej prowadzi do celu. Rozpatrzmy wariant: 31. ...W:f4 32.dc W:g3 33. S:g3 Wh4+ 34. Kg2 Wh2+ 35. Kf1 e3 36. Wd8+ Kf7 37. Wd7+ Ke6 38. We7+! K:e7 39. Sf5+ Ke6 40. S:e3 bc 41. Sd1 Wc2 i, chociaż czarne winny wygrać, taki przebieg wydarzeń nie przemawia na korzyść tego wariantu w porównaniu z tym co było w partii.
32. d6 hg3
33. Kg2 Sh4+
34. Kg1 g2?
Gruby błąd. Łatwo wygrywało 34. ...Sf5.
35. Sh2 W:f4
36. Wd4! ...
Dobre zagranie! Jeśli 36. d7, to 36. ...Wf1+ 37. W:f1 (37. S:f1? Sf3+ i g1H+) 37. ...gfH+ 38. K:f1 W:d7, i czarne wygrywają.
Najbliższa część partii jest bardzo trudna dla czarnych, częściowo z powodu błędu na 34-tym posunięciu, częściowo z powodu przemyślnej gry Steinera.
36. ... Wd7
37. We1 Sf5
38. Wd:e4 W:e4
39. W:e4 W:d6
40. Sf3 Wg6
41. We5 Sd6
42. We2 Kf8
43. W:g2 Wf6
Czarne wciąż odczuwają skutki swego błędnego 34-go ruchu. Na szczęście, tę część partii grają z dużą starannością. Ich główne zadanie polega na tym, żeby przeprowadzić króla do centrum prędzej, niż białe zdążą odpowiedzieć tym samym. Z poprzednich lekcji czytelnik pamięta, że jest to bardzo ważne zadanie.
44. Se5 Ke7
45. Wf2 We6
46. Sd3 We3
47. Sf4 Sc4
48. b3 Se5
49. Sg2 ...
Więcej szans na remis dawało 49. We2 Wg3+ 50. Kf2.
49. ... Wc3
50. We2 Kd6
51. Kf1 Wc1+
52. Kf2 ...
Biały król wyrusza do centrum zbyt późno. czarne już są gotowe do decydującego natarcia na pionki przeciwnika.
52. ... Sd3+
53. Ke3 Sb4
54. a3 Wc3+!
55. Kd4 Wc2
Decydujące posunięcie.
56. We1 c5+
57. Ke4 W:g2
58. ab4 Wg4+
I po kilku posunięciach białe poddały się. Bardzo trudna partia, tak interesująca, co pouczająca.

środa, 27 lipca 2011

Olga wspomina ostatnie lekcje Capablanki


   - I tak trzeba kupić szachy – powiedział Capablanka – Myślę, że u nas w domu nie ma szachów.
Miał rację – w domu szachów nie było. Taniutki komplet, kupiony przez niego tego dnia – bierki z drewna i szachownica z pokratkowanej sklejki – był jedynym w mojej pamięci. Capa kupił go, ponieważ winien był przygotować się do lekcji radiowych, blisko kilka miesięcy przed śmiercią. Nigdy więcej nie otworzyłam skrzyneczki, do jakiej on ostatni raz włożył bierki, i jej drewniana powierzchnia do tej pory nosi ślady dotyku delikatnych rąk Capablanki.
Z tą skromną skrzyneczką związanych jest niemało wspomnień. Pamiętam, jak Capa siedział na błękitnym dywanie przy stoliku kawowym, pochyliwszy się nad szachownicą ze sklejki. Od czasu do czasu robił delikatny ruch, i jedna z maleńkich drewnianych bierek, zmieniała swoje położenie. Siedziałam gdzieś obok nie wydawając żadnego dźwięku, - wiedziałam, że kiedy Capa tworzy zadania dla swoich lekcji w radio, mi rozmawiać nie należy.
- One nie są trudne, - powiedział mi w pewnej chwili, - ponieważ przeznaczone są dla szerokiej publiczności, ale winny być dostatecznie zajmujące.
Było dla mnie interesujące siedzieć obok i obserwować rozmyślającego Capę. Zwykle ułożenie zadania zajmowało mu bardzo niewiele czasu, wszystkiego parę minut. Za to tekst lekcji był dla mnie o wiele bardziej emocjonujący, ponieważ aktywnie w nim uczestniczyłam. Capa sam powiedział (sądzę, aby zrobić mi przyjemność): „Napiszemy te lekcje wspólnie”, tak że były to „nasze” lekcje. Oczywiście moje uczestnictwo w nich było całkiem nieznaczne, ponieważ nigdy nie liczyłam na to, że będę pomocnikiem w jego działalności szachowej. A stało się to tak.
...Pewnego razu wieczorem Capa pracował nad rękopisem – zdaje się trzeciej lekcji. Starannie stawiał litery na grubym papierze. Nagle przyszła mi do głowy myśl.
- Być może będzie ci lżej, jeśli zaczniesz mi dyktować.
Capa uśmiechnął się.
- Ale przecież ty, moja biedna duszyczko, nic nie wiesz o szachach, nie znasz języka hiszpańskiego, a twe maszynopisanie...
- A jednak będzie ci lżej!
- Oczywiście, - powiedział Capa, wciąż jeszcze uśmiechając się, ale...
Tak szybko przyniosłam maszynę do pisania i z takim przymilnym spojrzeniem usiadłam za nią, że Capa nie miał sił mi odmówić. Początkowo mówił bardzo powoli, później trochę szybciej. Zdumiewającym sposobem udawało mi się nie odstawać od niego, chociaż mało co zdołałam pojąć.
Potem przedrukowałam tekst i oddałam mu do sprawdzenia. Być może, nie zrobiłam całkiem dobrze, - on co rusz wnosił do tekstu poprawki, ale moja pomoc została przyjęta! I. ku mojej wielkiej radości, od tego dnia Capa, jak tylko przychodził czas przygotowywania rękopisu, wzywał mnie: „Chodź popracujemy!”
Niczego nie rozumiałam w szachach, i nie mi sądzić o jego szachowym geniuszu. Ale praca z nim daje mi prawo oceniać jego wspaniały umysł. Nigdy nie zamyślał się dłużej niż na parę sekund, jeśli trzeba było sformułować myśl. Wybór potrzebnego słowa nie stwarzał dla niego najmniejszego problemu, i bardzo rzadko przychodziło mu zajmować się poprawianiem napisanego już oryginału.
Te fragmenty rękopisu, jakie nie nosiły czysto technicznego charakteru i jakie mogłam pojmować, zachwycały mnie prostotą i precyzją sformułowań. Co rusz trafiało się w nich coś osobistego, szczerego i jak zawsze czarującego, co rusz migotał w nich humor.
- Wiesz, - powiedziałam, - byłbyś znakomitym pisarzem. Ta praca idzie ci tak łatwo, (I pomyślałam o moich własnych przygnębiających próbach pisania.) Capa uśmiechnął się.
- Nie lubię pisać. Nawet listy to dla mnie katorga. Wiesz, że piszę je jak można najkrótsze. Ale jakoś napiszemy książkę, - jeśli mi pomożesz.
Ten dzień nigdy nie nastąpił. To co widzicie przed sobą, to nasza jedyna wspólna praca. Związane są z nią moje najszczęśliwsze wspomnienia. Ani on, ani ja nie wyobrażaliśmy sobie, że bardzo szybko odejdzie on tam, skąd nie ma powrotu.

Olga Capablanka